Zdradzamy dziś kilka zakładowych tajemnic więc ciiiii….Codziennie idąc do pracy, narażamy życie, przechodząc bądź przejeżdżając przez bardzo, ale to bardzo niebezpieczne przejście dla pieszych – jeździ tu wszystko (i z każdej strony) co tylko możliwe.
Tak zwane burze mózgów bez pobudzającej dawki cukru, ewentualnie soli tj. miski popcornu po prostu nam nie wychodzą. Przecież nie od dziś wiadomo, że najlepsze projekty powstają przy suto zastawionym stole. Dlatego zamiast czekać na wenę, wychodzimy jej na przeciw i idziemy do kuchni.
Strażnikiem Pan Dragonowej posiadłości jest Franciszek, dla przyjaciół Franz – bardzo energiczny owczarek niemiecki. Zdarza mu się pomylić i chcieć pożreć bogu ducha winnego pracownika. A tak poza tym, to w zależności od dnia i humoru zagrzewa nas do pracy, podgryzając w pośladki czy też łydki (w poniedziałki z reguły nas oszczędzędza).
U nas śpiewać każdy może, a właściwie musi. Gwoździem programu każdej firmowej Wigili jest odśpiewanie przez nowowego pracownika ulubionej kolędy. Nie ma że boli, chociaż pewnie z reguły bardziej boli, tych którzy tego słuchają.
Znaczący odsetek z nas to kociarze. Na losowo wybranych pięciu pracowników przypadają aż 2 koty. Byłoby ich jeszcze więcej, ale niestety niektórzy cierpią z powodu alergii.
Pozdrawiamy (wraz z kotkami Dagmary)!